Czy w małej miejscowości jest jeszcze szansa, żeby godnie żyć i pracować? Często takie pytanie zadają sobie mieszkańcy Leska. Bo niby mieszkają tu od zawsze i od zawsze jakoś to życie się toczy. Raz lepiej, raz gorzej. Czasami znajdzie się nawet jakaś praca dorywcza. Niektórzy pracują całe życie w placówkach budżetowych jak urząd i jest to pewnego rodzaju luksus.
Wobec ludzi, którzy na co dzień borykają się ze znalezieniem pracy ci, którzy pracują na stałe na etacie we wspomnianym wcześniej urzędzie, to śmietanka miasta. Stała pensja, dodatki, 13-stki, wczasy pod gruszą. A po drugiej stronie ulicy, ktoś szuka od miesięcy lub lat pracy. Od czasu do czasu łapiąc coś dorywczo.
Szereg programów aktywizacyjnych ma na celu wsparcie właśnie tych potrzebujących i poszukujących pracy. Oczywiście ta grupa jakoś sobie radzi. Pobierają różne zasiłki, począwszy od tego dla bezrobotnych, poprzez 500+, zasiłek rodzinny, pielęgnacyjny itd. W zasadzie, jeśli dobrze złożą się wszystkie zasiłki, wychodzi całkiem niezły zastrzyk pieniędzy. Niekiedy znacznie lepszy niż pensja wspomnianego wyżej urzędnika.
500+ i pozostałe zasiłki często zniechęcają wręcz ludzi do poszukiwania zatrudnienia. Bo po co się męczyć i codziennie chodzić do pracy za najniższą krajową, kiedy z zasiłków można żyć lepiej. Tylko że zasiłki kiedyś się skończą. Lata lecą, a stażu pracy nie przybywa. To jest błędne koło, które, w pewnym momencie kończy bieg. Potem takie osoby obudzą się „na emeryturze” widmo, bo ze względu na brak przepracowanych lat pracy, nie uzyskają żadnego świadczenia z tego tytułu. Warto się zatem zastanowić, czy na stare lata będzie co zjeść i za co opłacić rachunki.