Tarnobrzeg nie powala swoją historią. Jednak jest coś w tym mieście, co sprawia, że w chwilach zwątpienia warto pomyśleć, że jednak może przydarzyć się coś dobrego. W XVI wieku ośrodek handlu i rzemiosła. Od czasu potopu szwedzkiego do zakończenia II wojny światowej bieda zaglądała tu do domów, a miasto praktycznie się nie rozwijało.
Odkrycie
1953 roku profesor Stanisław Pawłowski odkrył w Tarnobrzegu bogate złoża siarki. Od tamtej pory swoją pozycję ekonomiczną miasto budowało na siarce. Mieszkańcy musieli czekać na ten przełomowy moment 360 lat. Był to zastrzyk dla mieszkańców, którzy znaleźli pracę oraz pole do popisu dla inwestorów. Na kopalni siarki opierał się w zasadzie cały gospodarczy rozwój Tarnobrzega.
Łatwo przyszło, łatwo poszło
Siarkowe El Dorado okazało się w ciągu 20 lat od rozpoczęcia budowy dość nierentownym biznesem. I zamiast oczekiwanej rozbudowy kopalni, nastąpiło jej zamknięcie. Był to też spory wstrząs dla mieszkańców, którym na powrót widmo bezrobocia zaczęło zaglądać w oczy. Tereny po kopalni zalano olbrzymią ilością wody i do dziś siarkowe zagłębie funkcjonuje jako jeden z największych zalewów w Polsce. W okresie letnim miło spędzają tu czas całe rodziny, które przyjeżdżają tu z różnych miejscowości, często sporo oddalonych od Tarnobrzega.
Alkohol i siarka i nic
Gdyby nie epizod z siarką Tarnobrzeżanie mogli liczyć na pracę głównie w pozostawiony przez rodzinę Tarnowskich browarze i wytwórni wódek i likierów, które były jedynymi dużymi zakładami pracy w tym rejonie. Dzisiaj jest tu cisza i spokój. Wielu ludzi wyjeżdża w poszukiwaniu pracy, jednak sentyment do spokojnego miasteczka pozostał i zawsze chętnie tu wracają, choć na chwil kilka.