Mali przedsiębiorcy działający na terenie Tyczyna coraz częściej zmagają się z brakiem kandydatów do pracy. Wakaty czekają, miejsca świecą pustkami, a zgłoszeń brak. Dlaczego? Problem jest bardziej zaawansowany i głębszy niż jak wydaje się na pierwszy rzut oka – brak chęci i lenistwo.
Brak pracowników dla przykładu w sektorze budowlanym w Tyczynie jest realny. Poszukiwania pracownika trwają czasami wiele tygodni. Powodem może być oferowana pensja rzędu najniższej krajowej. Jednak jak przyznają mikroprzedsiębiorcy nie stać ich na zatrudnienia ludzi za wyższa pensję, gdyż większość rzeczywistej stawki pożerana jest przez system, a do pracownika trafia właśnie resztka, która nie jest satysfakcjonująca w żadnym wypadku.
Przedsiębiorcy to rozumieją, a pracownicy i kandydaci się oburzają. Cóż z tego. Jeśli przedsiębiorca chce legalnie zatrudnić pracownika na umowę o pracę, musi się liczyć z tym, że większość pensji pochłonie państwo.
Brak kandydatów do pracy widoczny jest także w branży sprzedażowej. Często ogłoszenia o pracę wiszą na witrynach sklepowych tygodniami. Pracodawcy najczęściej winią system państwowy, a zwłaszcza 500+, które przyczyniło się do mniejszego zainteresowania pracą.
Wszyscy tyczyńscy przedsiębiorcy są zgodni, że zasiłki psują rynek, a ich możliwości budżetowe są ograniczone. Jak zgodnie przyznają woleliby zapłacić swojemu pracownikowi wyższą pensję, gdyby tylko nie wiązało się to z płaceniem haraczu na rzecz państwa.